„Taoistyczne wierzenia kładą szczególny nacisk na poszanowanie oraz ochronę przyrody w ramach pogłębiania harmonii pomiędzy człowiekiem i naturą”. Tymi słowami, zmarły niedawno mistrz Ren Farong, podkreślał ekologiczny aspekt taoistycznych nauk, wskazując jednocześnie na zależności pomiędzy naszym dobrostanem a kondycją środowiska naturalnego. W swej niezwykle bogatej kosmologii, taoizm mówi bowiem o trójpodziale stworzenia, gdzie umiejscowiony pomiędzy niebiosami a Ziemią człowiek, w przeciwieństwie do pozostałych mieszkańców tej planety, swego działania nie musi opierać jedynie o wrodzone instynkty. Niestety o ujemnych skutkach mniej lub bardziej świadomego wykraczania przeciw odwiecznym prawom natury, chyba nikomu nie trzeba dziś przypominać. Rezultaty skrajnego antropocentryzmu zauważamy coraz mocniej nie tylko w skali globalnej, ale również jednostkowej, gdzie mimo postępującego rozwoju technologicznego, odnotowujemy również wzrost liczby osób cierpiących na coraz poważniejsze choroby cywilizacyjne, dolegliwości autoimmunologiczne czy problemy psychiczne.
Sygnały takiego obrotu rzeczy, starożytni taoiści dostrzegali już przed wiekami i przekonywali, że o wyjątkowości naszego gatunku stanowią nie aroganckie próby pokonania natury, ale wykorzystywanie inteligencji do świadomego harmonizowania naszych działań z tzw. naturalnym porządkiem na poziomie o wiele głębszym niż u pozostałych form życia. Studiowanie praw przyrody i pozyskiwanie wiedzy o otaczającym świecie, ma nas nie tylko ustrzec przed tragicznymi skutkami nierozsądnych działań, ale również pozwolić na intencjonalne wspieranie naturalnych procesów sprzyjających pomnażaniu bioróżnorodności i w konsekwencji akceleracji ewolucji Życia oraz pełniejszą realizację naszego potencjału gatunkowego.
Taoizm nie jest zresztą odosobniony w swej wizji ludzkości na tle całości stworzenia i podobne nauki, chociaż być może nie tak rozbudowane, możemy odszukać w przekazie szamańskich kultur z innych części globu. Warto o tym pamiętać podczas kolejnego spaceru po lesie, który z odpowiednim nastawieniem może być czymś więcej niż tylko chwilową ucieczką od miejskiego zgiełku czy wyprawą po nowe zdjęcia na Instagram.
W taoistycznym arsenale praktyk służących pogłębieniu harmonii z otaczającym światem, możemy znaleźć wiele przydatnych ćwiczeń, które mogą prawdziwie uwznioślić naszą indywidualną relację z makrokosmosem. Należy jednak podkreślić, że celem większości technik nie jest „doładowanie się”, rozumiane jak wycieczka do leśnego supermarketu, gdzie dowolnie zaspokajamy swoje prywatne potrzeby, ale raczej świadome pogłębianie symbiotycznych relacji nas samych z otaczającą przyrodą. Niezależnie od korzyści jakie możemy w takim układzie osiągnąć, nastawienie praktykujących powinno być bliższe wymianie niż braniu. Starajmy się więc wyzbywać podejścia klienta i aktywować obopólną wymianę podczas przebywania na łonie natury. Wchodząc do lasu z takim nastawieniem, z pełną świadomością „stajemy się” więc równoprawnym uczestnikiem wszelkich procesów biologiczno-eneregetycznych tam zachodzących. Oczywiście owe zależności i nasze miejsce w powiązaniach przyrodniczych funkcjonują nieustannie, ale decyzja o świadomym w nich udziale ma potencjał prawdziwie wesprzeć nie tylko nasze własne zdrowie, ale również kondycję ekosystemu, którego częścią stale jesteśmy. Zatapiając się podczas takiego spaceru w specyficznych wibracjach danego obszaru, kulturowo wytworzone, mentalne bariery oddzielające nas od natury, zaczynają stopniowo topnieć, tym samym potęgując wymianę energetyczną pomiędzy „nami” a pozostałymi bytami, z którymi razem współtworzymy las. Wtedy właśnie kojący spokój, wewnętrzna równowaga i nieskrępowana witalność staną się coraz bardziej odczuwalne. W takim stanie może również dochodzić do bardziej ukierunkowanych relacji z innymi mieszkańcami lasu. Przestrzegam jednak przed zbyt pośpiesznym wbieganiem w ten etap. Każdy najmniejszy krok powinien być wykonywany z głęboką czcią i poszanowaniem integralności każdego bytu, na który intuicyjnie zwrócimy uwagę. Tak, jak wielu z nas niekoniecznie ucieszyłaby się na próbę raptownego chwytania naszego ciała przez obcego przechodnia na ulicy, podobnie np. drzewa mogą z niechęcią odebrać nasze uściski bez słowa wytłumaczenia czy chociażby odrobiny szacunku. Zwłaszcza rośliny, nie mając możliwości ucieczki, każdy nagły kontakt fizyczny rejestrują jako potencjalne zagrożenie, niezależnie czy jego autorem jesteśmy my, głodne zwierzę czy kiwający się podczas wichury sąsiad. Mówią o tym nie tylko zachodnia nauka, ale również zasady taoistycznych praktyk wymiany energetycznej z przyrodą czy przekazy większości tubylczych społeczności na świecie. Pamiętam zdziwienie słuchaczy, gdy jeden z moich mentorów opowiadał o przekonaniach pewnego amazońskiego plemienia, którego członkowie przestrzegali przez bezczeszczeniem starych drzew oddawaniem nań moczu. Inny nauczyciel każdorazowo przeprasza zrywane zioła, prosząc je jednocześnie o użyczenie swej mocy w uzdrowieniu pacjentów.
Podobne nastawienie rekomenduje się przy okazji zbierania leśnych skarbów w celach spożywczych, kontaktów z przedstawicielami fauny, również tymi najdrobniejszymi, relacjami ze zbiornikami wodnymi, kamieniami czy nawet elementami pogody. Brzmi niedorzecznie? Być może dla współczesnego mieszkańca rozwiniętego Zachodu, animizm może wydawać się zbyt infantylny, ale osobiście uważam, że nawet czasowa próba postępowania w tym duchu, jest w stanie zmienić coś więcej niż tylko optykę postrzegania świata. Podczas chociażby sporadycznych wypadów za miasto, poszerzone pole widzenia i ulepszona drożność energetyczna, może przynieść wymierne korzyści dla nas jako jednostek, ale i pozostałych członków szerszej wspólnoty wszystkich istot. Pogłębianie czy de-facto powrót do wielkiej harmonii wszelkiego stworzenia leży u podstaw większości praktyk taoistycznych i mam ogromną nadzieję, że z czasem więcej nas usłyszy zawołanie do podążania w tym kierunku.