z pamiętnika Czeremchy – forsycja

Fot. Eliza Kos, z cyklu: Ołtarze do przyszłej książki Czeremchy

Jestem tak już znużona tymi przymrozkami, że niech idą precz. Chcę topić Marzannę, witać Dziewannę, pomogę otworzyć bramkę do wiosny. Owa bramka obsadzona jest forsycjami, jarzębiną i głogiem. Ma dwa skrzydła wykute ze stali, Hefajstos coś kombinował, mamy tu kuropatwę, tatarak i kwiat słonecznika. Nie cackał się chłop nic a nic, tylko wziął elementy starego łóżka ze złomu i zrobił bramkę do wiosny. I zamknął ją na czerwoną kłódkę, a kluczyk oddał Marzannie, wszak to ona jest szefową i tylko ona może przekazać klucz Persefonie. I cała nasza szerokość geograficzna czeka teraz w podnieceniu i głodzie słońca, aż ta przekaże ten klucz. Żurawie i śledziennica mówią, że to już zaraz, tuż za rogiem. 

Patrzę na forsycję, jeszcze się nie puściła. A ponoć na południu kraju to już. Już się jej kłaniają, tańczą z nią, już wyciągają z niej aksamitne treści, już się nią oklepują po giczkach, po liczkach, pozwalają jej całować ich twarze i karmić ich złaknione blasku ciała i dusze. 

2008 Warszawa

Terapia na Belgijskiej. Co wtorek przez pół wiosny patrzę na żółty krzak.

  • Z czym się pani kojarzy ten żółty krzak?
  • Z babcią Blańcią, zbierałyśmy te kwiatki, a ona potem parzyła je i mówiła, żeby pić, to nie będziemy miały zapalenia pęcherza. To forsycja, rosła w Żyrardowie pod blokiem, pod jej oknami. Zbierała zioła, w jej mieszkaniu pachniało chmielem. 
  • Co jeszcze zbierała pani z babcią?
  • Brzozę, wierzbę, dziurawiec, babkę, żywokost, kocanki, dziką różę. Nie pamiętam już.
  • Zna się pani na ziołach?
  • Niezbyt.

2015 Brwinów

Zbieram kwiaty forsycji, bo wymyśliłam, że teraz to będę miała zdrowe wszystko, leczone swojskimi ziołami. Przez 3 lata piłam chińskie. Teraz będę pić nasze. Cudze chwalicie, swego nie znacie. Aga robi z jej kwiatów sztukę, zatyka je w kuchenne sitko. Mandala do porannej kawy. Czytam u Mistrza, że forsycja ma rutynę, a ja wiem do czego potrzebuję rutyny, pękające naczynka odziedziczyłam galante. A i organizm lubi dostać rutyny codziennie. Więc rutynowo będzie coroczne przetwarzanko. Pierwszy raz robię ocet z kwiatów forsycji. Na litr wody daję 5 łyżek cukru, później się okaże, że to za mało. Że forsycja chce nawet 10 łyżek. Inaczej możemy schrzanić nastaw. 

2016 Podkowa Leśna

Spleśniał mi cały zbiór. Nie lubię tego domu. Nie chcę już wynajmować. Chcę mieszkać już u siebie i sadzić forsycje, zbierać żółte kwiatuszki, maluszki, mikruski, maleństwa, kochaneczki, dzióbki, perełki i suszyć je na poddaszu. W szkole omawialiśmy suszarnię na zioła, że musi być pokryta dachówką ceramiczną, nigdy blachą. I że musi mieć szpary w deskach, żeby był przewiew. Żeby te deski brońboże nie były polakierowane. I żeby z siatek zrobić półki. Nie zgnije mi forsycja nigdy więcej, zawiązuje ze sobą pakt.

2017 Katowice

Z notatek szkolnych:

Forsythia 

  • flawonoidy, fenolokwasy, kwercetyna, antocyjany, rutyna z forsycji rozpuszcza się w mocnym alkoholu 60-70%, jeśli wodą to najpierw spryskać spirytem na kwadrans!
  • przeciwalergicznie, uszczelnia naczynia krwionośne, skóra, stawy, lekko uspokajająco, przeciwzapalnie, przeciwbólowo, wzmacnia odporność, obniża poziom glukozy we krwi, w kosmetykach przeciwstarzeniowo, okłady na oczy
  • napary, ale zwilżyć najpierw spirytusem jw, przeciwobrzękowe, moczopędne

2018 Brwinów

Robię z seniorkami krem forscyjowy, jest aksamity i pachnący. Fazą wodną jest wyciąg z kwiatów forsycji, pączków czeremchy i pigwowca na płynie Ringera. Dodajemy wyciągu glicerynowego z forsycji i gumę ksantanową. Fazą tłuszczową jest olej migdałowy, masło shea i alkohol cetearylowy z kokosa od Igi z Londynu, skarb do kremów. Dodajemy olejek geraniowy i witaminę E, wyciskamy z kapsułek. Krem jest jak marzenie. 

2018 Radlin

“Adaś zobacz, zobacz, chodź, zbieramy, masz koszyk? Daj koszyk. Chodź biegniemy, widzisz? To jest forsycja, można jeść na surowo. Spróbuj, próbowałeś? Ona potrzebna ludziom na oczy, na mózg i na żyły. Ona uszczelnia. Uszczelnimy nią sobie marzenia.” 

2020 Lasomin

Jak się stałam posiadaczką forsycji, które posadziłam w kilka miejsc, niech rosną niebogi.

“Pani weźnie  te krzoki przetrzebi, proszę się nie krępować i kopać ile Bozia siły dała. Tak się ten krzok rozros, że ni ma jak przechodzić, a szkoda wyrżnuńć.” 

Tak się stałam. Część się nie przyjęła, część tak, cieszą oko, skórę i podniebienie. Suszę kwiaty na poddaszu i zostawiam na mieszankę, w zeszłym roku zrobiłam z fiołkiem, kwiatem mniszka, zielem wilżyny i liściem gruszy. Ładna, smaczna mieszanka. Wspomaga ciałko w okresie przedmenopauzalnym. Zawiera fitoestrogeny i antyoksydanty. Działa przeciwobrzękowo, lekko uspokajająco i przeciwzapalnie. Układ humoralny zadowolony.

2022 Bitkowo

Warsztaty fitoterapii sezonowej, moje, ja jestem panią. Przetwarzamy kwiaty forsycji i pigwowca, królowe wiosny. Aneta zafascynuje się robieniem octów, pierwszy jej ocet jest forscyjowy. Myślę, że forsycja uszczelnia ulotność wspomnień. 

2023 Milanówek

  • Eliza, postawimy forsycji ołtarz?  Zrobisz mi jakieś piękne zdjęcie gałązki forsycji na ołtarzu?
  • Zrobię, a kiedy zaczniesz pisać książkę?
  • Zacznę, powoli mi się wszystko układa. 

2024 Międzyborów

Z notatek z kursu TMC:

Fruc. forsythiae

W Tradycyjnej Medycynie Chińskiej LIAN QIAO, nasiona forsycji zwisłej

  • oczyszcza gorąco, odprowadza toksyny, rozprasza gorący wiatr – gorączka, dreszcze, ból gardła, głowy
  • nie przyjmować przy niedoborze śledziony
  • górny ogrzewacz, szyja, gardło i pęcherz moczowy

Nad maminym stawem forsycja jeszcze w pąkach, nocne przymrozki sucks. Czekam na Ciebie królowo marca. Zawiązałam Ci wstążki, podsypałam ziemią kompostową i kurzą kupą, zawiesiłam liścik dziękczynny, ułożyłam kamyki i pióra. Modlę się tylko do kobiet, a forsycja jest pulsem Matki Ziemi. Jakbyśmy robili więcej rozsad forsycji, to byśmy uszczelniali Ziemię, forscyjowe plastry na ziemskie rany po ludzkiej chciwości.

Anna Czeremcha – zielarka i edukatorka, autorka kursów szkoleniowych Fitoterapia sezonowa, inicjatorka Dzikiego Spa, autorka książki „Istoty roślinne” (2019) i zinów o ziołolecznictwie.Członkini oddolnych kolektywów zielarskich i instruktorka medycyny ludowej i fitokosmetyki. 

https://www.instagram.com/badylologia/

naturalne sposoby na bóle miesiączkowe

Średnia liczba miesiączek, których kobieta doświadcza w ciągu swojego życia, wynosi około 450 razy – okres jest nierozłącznym elementem naszej cyklicznej natury. W tym czasie ściany macicy zbudowane z mięśni zaczynają się intensywnie kurczyć. Proces ten jest regulowany przez hormony, zwłaszcza prostaglandyny, które stymulują skurcze mięśni. Intensywne kurczenie się mięśni macicy ma na celu odrzucenie warstwy błony śluzowej, co prowadzi do krwawienia miesiączkowego i jest przyczyną bólu i dyskomfortu u wielu kobiet. 

Ponieważ mięśnie macicy są połączone z innymi strukturami anatomicznymi, ich skurcze mogą wpływać na inne obszary ciała, co może skutkować bólem w krzyżu, pachwinach i udach. Zrozumienie tego procesu jest kluczowe dla radzenia sobie z bólami miesiączkowymi i podejmowania działań mających na celu złagodzenie dolegliwości.

Pierwsze napięcia i bóle pojawiają się już kilka dni przed miesiączką – to dobry czas, aby przygotować ciało i umysł do nowego cyklu. Od rozpoczęcia napięcia przedmiesiączkowego do końca trwania okresu zadbaj o odżywcze posiłki (szczególnie polecana dieta przeciwzapalna), łagodną gimnastykę, popijaj ziołowe napary oraz stosuj aromaterapię. Znajdź czas na odpoczynek, otocz się troską, uważnie przeżywaj i oswajaj trudne emocje. Odpowiednie ćwiczenia fizyczne oraz oddechowe mogą skutecznie złagodzić bóle miesiączkowe.

Przed okresem sięgnij po zioła o działaniu rozkurczowym i pij je regularnie do ustąpienia dolegliwości. Zadbaj o to, aby w Twojej domowej apteczce znalazły się zioła łagodzące bóle miesiączkowe: krwawnik pospolity, ziele ruty, kora kaliny, ziele i kwiat jasnoty białej, kwiaty rumianku, kłącze imbiru. Termofor z pestkami wiśni FemiPhysio, mieszanka funkcyjna Gaja i wełniany koc to nasze rekomendacje na łagodniejsze przetrwanie tych dni. Jeśli chcesz ograniczyć przyjmowanie leków przeciwbólowych, zastosuj nasze wskazówki.

Lecznicze właściwości wybranych roślin w kontekście bólu miesiączkowego:

Jasnota biała  (Lamium album) 

Zalecana przy nieregularnych, bolesnych, obfitych miesiączkach. Działa wyraźnie przeciwzapalnie, rozkurczowo i uspokajająco.

Imbir lekarski (Zingiber officinale Roscoe)

Działa przeciwzapalnie, rozluźniająco na mięśnie, łagodząco na ból.

Rumianek pospolity (Matricaria chamomillae Linne)

Uśmierza skurcze, działanie uspokajające.

Ruta zwyczajna (Ruta graveolens L.)

Właściwości spazmolityczne i przeciwkrwotoczne.

Ziela krwawnika pospolitego (Achillea millefolium L.)

Działanie przeciwzapalne, szczególnie polecany przy nieregularnych krwawieniach miesiączkowych, przy miesiączkach obfitych i bolesnych, ale też zbyt skąpych.

Kora kaliny (Viburnum opulus)

Działają rozkurczająco i uspokajająco na mięśnie macicy.

Źródła:

https://rozanski.li/

https://ziolawpelni.pl/

https://femiphysio.pl/

sposoby na poprawę odporności jesienią

Jesień to nie tylko czas zmieniającej się aury i chłodniejszych temperatur, to także okres, w którym nasza odporność zostaje wystawiona na próbę. Spadająca temperatura, zmniejszająca się ilość światła dziennego i zmienne warunki pogodowe mogą obniżyć naszą odporność, sprawiając, że stajemy się bardziej podatni na infekcje. Wpływ na kondycję naszego układu odpornościowego ma wiele czynników, w tym dieta, aktywność fizyczna, poziom stresu oraz czynniki środowiskowe. Aby wzmocnić naszą odporność na jesień, musimy zatroszczyć się o wszystkie te aspekty i wypracować zdrowe nawyki, które będziemy praktykować na co dzień.

Dieta

Nasza dieta odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu odporności. Ważne jest, aby była odpowiednio zbilansowana i bogata w niezbędne składniki odżywcze, takie jak witaminy i kwasy omega. Szczególnie w okresie jesienno-zimowym warto wprowadzić do swojej diety przyprawy o działaniu antyseptycznym i rozgrzewającym, takie jak czosnek, imbir, cynamon i kurkuma. Dobrym sposobem na rozgrzanie jest popijanie ziołowych naparów funkcyjnych – mogą dostarczyć organizmowi nie tylko minerałów i witamin, ale także stymulować odporność. Mieszanki Sela najsilniej wspierające odporność to Poranna z różeńcem górskim i jeżówką purpurową, Wzmocnienie z tatarakiem i leśnymi owocami bogatymi w witaminy C, A, E oraz Energia z gojnikiem i imbirem. Aby osłodzić napary warto używać miodu, który obfituje w substancje wspierające układ odpornościowy. Miód odmiany łąkowo-bagiennej dostępny w sklepie Sela posiada niezwykle bogaty zestaw składników mineralnych, a wchodząca w jego skład domieszka spadzi, niewielka ilość wosku i pyłek kwiatów dziko rosnących powoduje, że wyróżnia się wśród innych miodów.

Odpoczynek

Zachowanie równowagi między życiem zawodowym a prywatnym może być wyzwaniem, ale warto postawić wypoczynek jako jeden z priorytetów. Po ciężkim dniu, znajdź chwilę na wytchnienie i relaks. Zdrowy, odpowiednio długi sen to najlepsza forma regeneracji układu nerwowego. Zadbaj o higienę snu, unikaj ekranów przed snem i kładź się spać o stałej porze każdego dnia. Jeśli miewasz problemy z zasypianiem lub częstym wybudzaniem wypróbuj mieszankę ziołową Sen lub ziołowych wyciągów dostępnych w aptekach. Twój pokój sypialny powinien być wyłącznie miejscem do odpoczynku i snu, unikaj spędzania w nim za dużo czasu w ciągu dnia. Lampa solna może stworzyć przytulne, ciepłe światło, jednocześnie jonizując i oczyszczając powietrze w sypialni.

Aktywność Fizyczna

Regularna aktywność fizyczna to klucz do zdrowia i wzmocnienia odporności. Jeśli nie masz czasu na regularne treningi, spróbuj codziennie spacerować. Spacer na świeżym powietrzu, zwłaszcza w otoczeniu natury, może znacząco poprawić nasze samopoczucie i odporność.

Aromaterapia

Aromaterapia pomoże zadbać o zdrowie, samopoczucie i aurę w twoim domu. W trudnym okresie przeziębień i infekcji górnego układu oddechowego, może okazać się nieocenioną pomocą w powstrzymaniu rozprzestrzeniania się wirusów i bakterii wśród domowników oraz w ich leczeniu. Zapachy potrafią nas zabrać w sentymentalną podróż, redukują stres, pozwalając nam na chwilę oderwać się od rzeczywistości i zanurzyć w balsamicznej harmonii. Szczególnej uwadze polecam mieszankę olejków eterycznych S.O.S. stworzoną na podstawie znanych od dawna receptur stosowanych przy katarze, przeziębieniu i nieżytach zatok. Dla poprawy samopoczucia i stworzenia przyjemnej atmosfery zastosuj blendy Bajka lub Mandarynka z jałowcem

Dbanie o odporność na jesień wymaga uwzględnienia wielu czynników, ale podejmując te proste kroki w codziennym życiu, możemy wzmocnić nasz układ odpornościowy i lepiej przetrwać ten wymagający okres. Bądźcie zdrowi!

autor Tosia Kiliś

czy adaptogeny są na pewno dla Ciebie?

Ostatnią mieszanką, którą skomponowałam jest Poranna – pierwsza z moich funkcyjnych kompozycji z adaptogenem w składzie. W oparciu o wiedzę z ziołolecznictwa stworzyłam ją jako odpowiedź na moje potrzeby w tamtym okresie. Tworzyłam ją dla siebie i na własnym organizmie sprawdzałam jej skuteczność. Pracowałam wtedy fizycznie ponad siły, dodatkowo funkcjonowałam w ciągłym stresie. W pewnym momencie zaczęłam mieć problemy ze snem, który dotychczas był najlepszym sposobem na regenerację. Trudności z zasypianiem i częste wybudzenia powodowały, że rano byłam w gorszej formie niż przed położeniem się do łóżka. Dotychczasowe sposoby na odpoczynek były coraz mniej skuteczne. Mój wyczerpany do granic układ nerwowy potrzebował silniejszego wsparcia. Intuicja popchnęła mnie w kierunku roślin o działaniu adaptogennym. Do mojej apteczki trafiło kłącze różeńca górskiego, które następnie, tworząc mieszankę, obudowałam innymi roślinami leczniczymi, zarówno działającymi z nim synergistycznie, jak jeżówka purpurowa, jak i  innymi o działaniu regenerującym osłabiony organizm. 

Czym właściwie są adaptogeny?

To grupa roślin i grzybów znanych i stosowanych od tysięcy lat (Ajurweda, Tradycyjna Medycyna Chińska), o właściwościach zwiększających adaptację organizmu do niesprzyjających warunków zewnętrznych oraz niwelujących skutki stresu psychicznego i środowiskowego. Aktualnie badania nad adaptogenami nabierają tempa, wzrost popularności preparatów z adaptogenami jest wyraźny, a to zapewne ze względu na czasy, gdy niemal wszyscy jesteśmy narażeni na stres, przepracowanie, problemy ze snem, szybkie tempo życia, zanieczyszczone powietrze, gwałtowne zmiany temperatur, co wpływa negatywnie na zdrowie fizyczne i psychiczne. Adaptogeny pomagają organizmowi przystosować się do trudnych warunków, są także naturalną i silną formą wsparcia dla ciała i umysłu w przypadku wzmożonego wysiłku fizycznego, intensywnego wysiłku umysłowego, lub przy długotrwale obniżonym nastroju.        

Do grupy adaptogenów zaliczamy m.in., ashwagandhę, korzeń macy, wrąkotkę azjatycką, szczodraka krokoszowatego, cytryńca chińskiego, kłącze różeńca górskiego, reishi, żeń-szeń syberyjski. Zaklasyfikowane do grupy adaptogenów rośliny działają holistycznie na cały organizm, wzmacniają odporność, przywracają naturalną równowagę organizmu, nie powodują negatywnych skutków dla zdrowia, nie uzależniają, a te pochodzące z pewnych źródeł (stanowiska naturalne, uprawy organiczne) pozbawione są toksycznych substancji. 

Wracając do pytania z tytułu newslettera, odpowiedź brzmi tak – wszystkim nam przyda się naturalne usprawnienie pracy organizmu. Rolą roślin adaptogennych jest także wydobycie naturalnych sił i utrzymanie witalności. Brzmi bardzo atrakcyjnie, jednak adaptogeny to nie witaminowe cuksy, podejdź do ich stosowania z rozsądkiem, stosuj się do zaleceń i obserwuj reakcje swojego ciała. Dla przykładu, stosowane kuracyjne preparaty z różeńcem górskim będą miały wpływ na poprawę jakości snu, jeśli jednak zastosujesz je wieczorem, mogą rozbudzić cię podobnie jak kawa i spowodować problem z zaśnięciem. Stąd także nazwa mieszanki Poranna, aby utrwalić nawyk parzenia jej z rana (to też świetna alternatywa dla kawy, zwłaszcza dla osób, które potrzebują zwiększyć wydolność psychofizyczną, wspomóc uczenie i koncentrację). Jeśli sięgasz po rośliny adaptogenne w celu poprawy nastroju, a jednocześnie przyjmujesz leki antydepresyjne lub inne leki psychotropowe, upewnij się, czy nie zachodzą pomiędzy nimi niekorzystne interakcje (w przypadku stosowania leków z tych grup nie należy stosować niektórych adaptogenów, w tym różeńca górskiego podnoszącego poziom serotoniny). Adaptogeny nie działają magicznie od pierwszego zastosowania, używa się ich w kilkutygodniowych lub kilkumiesięcznych kuracjach, dbając jednocześnie o inne obszary mające wpływ na nasz dobrostan – prawidłową dietę, zdrowy styl życia i aktywność fizyczną nie związaną z pracą.

Napisz do mnie jeśli masz pytanie o zastosowanie mieszanki Porannej lub innych produktów z adaptogenami.

Przeciwskazania do stosowania adaptogenów:

  • Przyjmowanie leków antydepresyjnych
  • Spożywanie sporych ilości alkoholu
  • Ciąża i karmienie piersią
  • Uczulenie na danych surowiec lub inne składniki preparatu z adaptogenem 

Informacje zawarte na stronie nie powinny być wykorzystywane lub traktowane jako porada medyczna.

Ilustracja: Tosia Kiliś

Źródła:

Henryk Różański, Różeniec – Rhodiola w ziołolecznictwie, https://rozanski.li/1202/rozeniec-rhodiola-w-ziololecznictwie/

Henryk Różański, Rhodiola – różeniec jako zioło adaptogenne raz jeszcze, https://rozanski.li/2688/rhodiola-rzeniec-jako-ziolo-adaptogenne-raz-jeszcze/

Alexander G. Panossian, Thomas Efferth, Alexander N. Shikov, Olga N. Pozharitskaya, Kenny Kuchta, Pulok K. Mukherjee, Subhadip Banerjee, Michael Heinrich, Wanying Wu, De‐an Guo, Hildebert Wagner, Evolution of the adaptogenic concept from traditional use to medical systems: Pharmacology of stress‐ and aging‐related diseases, https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC7756641/ 

Psychiatr. Pol. 2018; 52(6): 983–996 PL ISSN 0033-2674 (PRINT), ISSN 2391-5854., Jarosław Woroń, Marcin Siwek, Niepożądane efekty interakcji leków psychotropowych z produktami leczniczymi i suplementami diety zawierającymi wyciągi roślinne, https://doi.org/10.12740/PP/OnlineFirst/80998 

żywy ocet i octy ziołowe

Jabłka są niewątpliwie jesiennym bogactwem. Aby zachować ich smak i zdrowotne właściwości można przerabiać je na wiele sposobów, jednym z nich są żywe octy. Ich wykonanie jest nieskomplikowane i szybkie, a zastosowanie bardzo szerokie. Domowej roboty octy to niemały luksus, wzbogacają smak potraw, ale przede wszystkim mają cenne lecznicze właściwości dla naszego organizmu. Tak zwane żywe octy, przygotowane na bazie owoców lub roślin, mają wszechstronne działanie:

Użycie wewnętrzne:

  • antybakteryjne i antyseptyczne
  • regulujące i wspierające procesy trawienne / pobudza przemianę materii, poprawia ukrwienie, wzmacnia i przyśpiesza proces samooczyszczania się organizmu/
  • obniżające poziom cholesterolu
  • regulujące poziom glukozy we krwi
  • usprawniające pamięć i koncentrację

Użycie zewnętrzne:

  • ściągające i łagodzące
  • poprawiające ukrwienie skóry oraz pobudzające jej czynności / pomaga utrzymać piękną i zdrową cerę/
  • niwelujące zmęczenie, odprężające i wzmacniające / np. kąpiel z dodatkiem octu/
  • łagodzące zmiany trądzikowe
  • przynoszące ulgę w reumatyzmie i przy obrzękach
  • leczniczo na włosy i skórę głowy / płukanki/

Jak przygotować ocet jabłkowy?

Klasyczny ocet jabłkowy przygotowujemy z dobrej jakości owoców. Jeśli znamy ich pochodzenie, możemy nie myć owoców, gdyż na ich skórkach są drożdże przydatne do rozpoczęcia fermentacji. Najlepiej pozyskać owoce z dobrego źródła, zaznajomionego sadu, mogą to być nawet dzikie jabłka. Pokrojone w części wrzucamy do wyparzonego słoja i zalewamy przegotowaną, ostudzoną, posłodzoną wodą (2-4 łyżki cukru/ 1l wody). Słoik zabezpieczamy przed muszkami gazą lub papierowym ręcznikiem i odstawiamy w ciepłe miejsce. W pierwszych kilkunastu dniach fermentacji mieszamy słojem, aby między owoce dostało się więcej tlenu, co pobudzi fermentacje. Przestajemy mieszać, gdy owoce opadną na dno, czekamy 2-3 tygodnie. Po tym czasie przecedzamy ocet przez sitko z gazą i przelewamy do butelek. Proste, prawda?

Octy ziołowe

Octy od wieków pełnią ważną rolę w ziołowym przetwórstwie, są bowiem świetnym ekstrahentem substancji czynnych zawartych w roślinach. Dawniej była to powszechnie stosowana forma medykamentów. Najprostszą metodą sporządzania roślinnych wyciągów octowych jest maceracja. Świeże lub ususzone zioła rozdrabniamy, a następnie zalewanym octem w proporcji jedna część ziół na dwie części octu. Słój zamykamy i odstawiamy na miesiąc w ciepłe, ciemne miejsce. Co pare dni wstrząsamy słojem. Po tym czasie wyciąg przecedzamy i przelewamy do wyparzonych butelek z ciemnego szkła. Do przygotowania wyciągów octowych potrzebujemy octu o stężeniu conajmniej 5%. Działanie naszego octu jest teraz urozmaicone o właściwości ziół, z których przygotowaliśmy wyciąg.

Octy na codzień

Dobrym dla naszego zdrowia nawykiem jest poranne picie żywego octu na czczo. To jeden z moich ulubionych rytuałów, który towarzyszy mi już od kilku lat. Rozcieńczam jedną część octu trzema częściami ciepłej wody i piję. Taki napój doskonale uzupełnienia minerały i witaminy, to naturalny napój izotoniczny. Działa dobrze na jelita, co przekłada się także na lepsze samopoczucie. Wyśmienicie smakuje doprawiony odrobiną miodu. Od kilku miesięcy sama przygotowuje octy, wybieram ulubione jabłka lub aktualnie rosnące rośliny. Octy możemy przygotować z niemal każdych owoców, ich resztek, skórek, gniazd nasiennych, a także z warzyw lub wyłącznie z roślin leczniczych. Ocet to bardzo uniwersalny produkt, który poza zastosowaniem wewnętrznym możemy używać np. do sprzątania i prania. Kiedy octy zagoszczą w naszym domu, nie sposób już odwyknąć od ich stosowania. W internecie znajdziecie wiele wskazówek, przepisów i inspiracji. Polecam Wam przepisy Marty i Łukasza, właścicieli jabłkowego sadu w Zaściankach na Podlasiu https://sadzascianki.pl/

Aneta Romanowska

pamiętniki Czeremchy – lipa

Zaraz zacznie kwitnąć lipa. Co roku mam lęki i napięcia, że nie zdążę. Tak jak z forsycją, z głogiem i kaliną. Mówię sobie, że w następnym sezonie, to wszystko. Że wyłączę telefon i że nikt mi nie zakłóci spokoju zbiorów i przetwarzania. Nikt i nic. Podglądania jak zaczynają kwitnąć, zachwytu nad pękającym pąkiem, z którego jak kosmici wynurzają się płatki kwiatu, niepostrzeżenie. Podchodzę potem do jej wysokości Lip i mówię, drogie moje, tak sobie tu stoicie od lat i patrzycie na obejście, na krzątaninę gospodyni, na dziesiątki kur, perliczek, ujadającego psa Tofika, na Uszi i Lolę, jałówki wychylające z obory. Wychowujecie pod swoimi ramionami klejone pokolenie ludzi, czwarte czy piąte już? I pszczół, co roku nasycając je nektarem swym po brzegi. Czy litościwie dacie mi kwiat swój ze śmigłem i przylistkami, ażeby leki rozgrzewające zrobić i przeciwzapalne i karmić dusze niespokojne? Jam służka wasza, pośredniczka wasza, pocieszycielka chorych, orędowniczka dzikiego, ja krzywdy wam nie uczynię. Ja tylko tyle wezmę, ile dacie, nie więcej.

Nie mogę się teraz doczekać, aż mi odpowiedzą. Czekam kilka dni. Milczą. Pada deszcz. Idę po siano dla krów dość zrezygnowana, pada od tygodnia, co akurat dobre dla pól, lasów, życzę Ci ziemio urodzaju, ale lipy mogłyby dopowiedzieć wreszcie. Mogłabym dziś zebrać jeszcze kwiaty kasztanowca i liście brzozy, ale nie zbiorę, bo deszcz. Akurat jak mam dzień na zioła, to pada. To jest wskazówka. Nie będzie zbiorów, mam się nacieszyć mniszkiem i jarzębiną, które akturat w tym sezonie pozwoliły mi na siebie obficie. Dobrze, że to jeszcze przed kwitnieniem lip, dopiero pączuszki, mam jeszcze czas na dogadanie się z nimi.

Z lipy to ja wszystko. Uwielbiam na zabój zapach, smak, patrzeć, wdychać, młode liście do jedzenia na surowo, a z kwiatów destylować wodę lipową, psikać na twarz i włosy i pachnieć wakacjami. W mieszankach do picia i do kąpieli. W mojej leśnej strefie dzikiego spa lipę łączę z kwiatami dzikiej róży, rumianku lub krwawnika, nasionami lnu i kłączem tataraku na kąpiele uspokajające, kojące a jednocześnie łagodzące stany zapalne skóry i wzmacniające w chorobach dróg oddechowych. Nasze rury wydechowe uwielbiają miłe zapachy, a lipa, rumianek i tatarak w takiej kąpieli wytworzą swoje aroma ąę i wdychając je, będziemy zdrowieć i zdrowieć. To bardzo proste. Lipa łączona w kąpieli z liśćmi brzozy wzmacnia układ ruchowy, a z chmielem i lawendą nerwowy. Podawana w naparach do picia z kwiatem wrzosu i bzu czarnego czyści złogi, odtruwa i wzmacnia układ moczowy, a z kwiatem forsycji i jarzębiny wzmacnia naczynia krwionośne, poprawia kondycję cery naczynkowej i pajączków na nogach. Pita sauté łagodzi bóle brzucha, jest bezpieczna dla dzieci i osób starszych. Lipa działa napotnie, świetnie smakuje z miętą i macierzanką, nieoczywiste połączenia, trochę intuicyjne, trochę co pod ręką, a o co ciało woła. Bo, spieszę donieść, skomunikowane ciało, które adresuje potrzeby bezpośrednio, wie, żeby wołać rośliny sezonowe. A te się dzielą. Lipka mi jeszcze odpowie. Poczekam, mam mnóstwo czasu (a przynajmniej tak zaklinam rzeczywistość).

fot. Eliza Kos

Lipowy pamiętnik

1. Lata dziewięćdziesiąte, wspinam się na strych po drabinie, której szczeble pamiętają poprzednie stulecie. Na samym wejściu leży wielka gałąź lipy. Sucha jak wiór. Listki kruszą się w dłoniach dziewczynki. W pokoju, gdzie śpię z babcią, za obraz Jezusa z otwartym sercem zatknięte są święcone wianuszki lipy, dziurawca, rozchodnika i bylicy, jeśli czegoś jeszcze, to nie pamiętam.

2. Początek dwutysięcznych. Rozmawiam z Gutkiem o terminach zbiorów, że czas lipy się zbliża, żeby zrobić taki prosty kalendarz co w danym miesiącu zebrać i jak przetworzyć. Mija 20 lat. Do dziś nie zrobiłyśmy.

3. 2012. Odkrywam, że, utrzymywana przez kilka minut na małym ogniu lipa, ma zupełnie inny smak od naparu i od tamtej pory nie mogę o niej już inaczej myśleć, staję się jej wyznawczynią.

4. 2016. Dostaję małą lipkę od Wyszyna. Wsadzam ją w ogrodzie za porzeczkami, pierwszej zimy sarny zjadają jej młode pędy, drugiej dostaje małe ogrodzenie, szóstej wiosny jest wielkim kłębem liści i ma pierwsze kwiaty. Pękam z dumy i chwały.

5. 2017. Destyluję w miedzianym alembiku lipę. Iga przywozi mi książkę „Hydrosols. The next aromatherapy” Suzanne Catty, i odjeżdżam na punkcie hydroli z lipy. Jest to płyn i do twarzy i do wszelkich stanów zapalnych skory i błon śluzowych. Łagodzi podrażnienia, nawilża, robi warstewkę ochronną.

6. 2018. Robimy sesje fotograficzne z Elizą do mojej książki „Istoty roślinne”, przystrajam w lipę Agnieszkę, wkładam w jej kręcone włosy kwiatuszki, nakrapiam lipami burzę jej loków, niezapomniane chwile. Wianuszek z kwiatów lipy, taki sam jak wianek do święcenia w Boże Ciało i ongiś zatykany za święty obraz, żeby od zła i zarazy dom chronić, ląduje jako bransoletka na ręce Agnieszki. Wianek mocy, na Ciało Bogini, żeby je chronić przed złem. Od tamtej pory plotę wianki z lipy i zakładam je sobie, żeby uczcić ciało, małe lipowe święto. Uświęcam je rosą lub deszczówką, bo rosa i deszczówka to wody bardziej święcone niż te ze sklepu z dewocjonaliami.

7. 2019. Po warsztatach na Warmii udaję się odpocząć w mroki jezior w zachodnią część kraju. Tam poznaję czar leżenia pod lipą w wysokiej trawie na zboczu, wśród koniczyn, dziurawców, przywrotnika i macierzanki. Oddaję się bez reszty objęciu lipy. Wsiąkam w łąkę. Wsiąkam w przyrodę, staję się tylko małym jej fragmentem, uczucie przynosi ulgę, że nic nie zależy ode mnie, że wszystko zależy od pór roku.

8. 2020. Czytam książkę „W ciemność” Anny Bolavy, o obsesji zbierania ziół. Bohaterka z chorobliwą namiętnością zbiera zioła i sprzedaje je do skupu. Przy rozdziale o lipie nie mogę złapać oddechu, czasami trudno mi nie utożsamiać się z główną postacią, Anną, nomen omen, która nie myśli o niczym innym tylko o roślinach, zapominając o sobie o swoim zdrowiu.

9. 2021. Targ w Augustowie. Staruszka sprzedaje kwiat lipy. Za pięć złotych jedna torebka. Ja mówię, że skandal, że płakać mi się chce, że nie można tak tanio. Że przecież wiem ile czasu się zbiera, że dzień musi być odpowiedni, że drzewo przychylne, że potem to wysuszyć, że niełatwo jest zebrać lipę na 50 gram suszu, bo to jest niemal cały koszyczek tych kwiatów i stoi się z mnóstwem owadów pod drzewem z godzinę, żeby narwać. Kupuję od pani dwie torebki za 40 zł. Najdroższa lipa w życiu, droższa sercu niż samodzielne zebrana, bo od tak pięknej staruszki, że łzy ściskają gardło.

Anna Czeremcha – zielarka i edukatorka, autorka kursów szkoleniowych Fitoterapia sezonowa, inicjatorka Dzikiego Spa, autorka książki „Istoty roślinne” (2019) i zinów o ziołolecznictwie. Członkini oddolnych kolektywów zielarskich i instruktorka medycyny ludowej i fitokosmetyki. https://www.instagram.com/badylologia/

czy drzewa chcą żebyśmy je przytulali?

„Taoistyczne wierzenia kładą szczególny nacisk na poszanowanie oraz ochronę przyrody w ramach pogłębiania harmonii pomiędzy człowiekiem i naturą”. Tymi słowami, zmarły niedawno mistrz Ren Farong, podkreślał ekologiczny aspekt taoistycznych nauk, wskazując jednocześnie na zależności pomiędzy naszym dobrostanem a kondycją środowiska naturalnego. W swej niezwykle bogatej kosmologii, taoizm mówi bowiem o trójpodziale stworzenia, gdzie umiejscowiony pomiędzy niebiosami a Ziemią człowiek, w przeciwieństwie do pozostałych mieszkańców tej planety, swego działania nie musi opierać jedynie o wrodzone instynkty. Niestety o ujemnych skutkach mniej lub bardziej świadomego wykraczania przeciw odwiecznym prawom natury, chyba nikomu nie trzeba dziś przypominać. Rezultaty skrajnego antropocentryzmu zauważamy coraz mocniej nie tylko w skali globalnej, ale również jednostkowej, gdzie mimo postępującego rozwoju technologicznego, odnotowujemy również wzrost liczby osób cierpiących na coraz poważniejsze choroby cywilizacyjne, dolegliwości autoimmunologiczne czy problemy psychiczne.

Sygnały takiego obrotu rzeczy, starożytni taoiści dostrzegali już przed wiekami i przekonywali, że o wyjątkowości naszego gatunku stanowią nie aroganckie próby pokonania natury, ale wykorzystywanie inteligencji do świadomego harmonizowania naszych działań z tzw. naturalnym porządkiem na poziomie o wiele głębszym niż u pozostałych form życia. Studiowanie praw przyrody i pozyskiwanie wiedzy o otaczającym świecie, ma nas nie tylko ustrzec przed tragicznymi skutkami nierozsądnych działań, ale również pozwolić na intencjonalne wspieranie naturalnych procesów sprzyjających pomnażaniu bioróżnorodności i w konsekwencji akceleracji ewolucji Życia oraz pełniejszą realizację naszego potencjału gatunkowego.

Taoizm nie jest zresztą odosobniony w swej wizji ludzkości na tle całości stworzenia i podobne nauki, chociaż być może nie tak rozbudowane, możemy odszukać w przekazie szamańskich kultur z innych części globu. Warto o tym pamiętać podczas kolejnego spaceru po lesie, który z odpowiednim nastawieniem może być czymś więcej niż tylko chwilową ucieczką od miejskiego zgiełku czy wyprawą po nowe zdjęcia na Instagram.

W taoistycznym arsenale praktyk służących pogłębieniu harmonii z otaczającym światem, możemy znaleźć wiele przydatnych ćwiczeń, które mogą prawdziwie uwznioślić naszą indywidualną relację z makrokosmosem. Należy jednak podkreślić, że celem większości technik nie jest „doładowanie się”, rozumiane jak wycieczka do leśnego supermarketu, gdzie dowolnie zaspokajamy swoje prywatne potrzeby, ale raczej świadome pogłębianie symbiotycznych relacji nas samych z otaczającą przyrodą. Niezależnie od korzyści jakie możemy w takim układzie osiągnąć, nastawienie praktykujących powinno być bliższe wymianie niż braniu. Starajmy się więc wyzbywać podejścia klienta i aktywować obopólną wymianę podczas przebywania na łonie natury. Wchodząc do lasu z takim nastawieniem, z pełną świadomością „stajemy się” więc równoprawnym uczestnikiem wszelkich procesów biologiczno-eneregetycznych tam zachodzących. Oczywiście owe zależności i nasze miejsce w powiązaniach przyrodniczych funkcjonują nieustannie, ale decyzja o świadomym w nich udziale ma potencjał prawdziwie wesprzeć nie tylko nasze własne zdrowie, ale również kondycję ekosystemu, którego częścią stale jesteśmy. Zatapiając się podczas takiego spaceru w specyficznych wibracjach danego obszaru, kulturowo wytworzone, mentalne bariery oddzielające nas od natury, zaczynają stopniowo topnieć, tym samym potęgując wymianę energetyczną pomiędzy „nami” a pozostałymi bytami, z którymi razem współtworzymy las. Wtedy właśnie kojący spokój, wewnętrzna równowaga i nieskrępowana witalność staną się coraz bardziej odczuwalne. W takim stanie może również dochodzić do bardziej ukierunkowanych relacji z innymi mieszkańcami lasu. Przestrzegam jednak przed zbyt pośpiesznym wbieganiem w ten etap. Każdy najmniejszy krok powinien być wykonywany z głęboką czcią i poszanowaniem integralności każdego bytu, na który intuicyjnie zwrócimy uwagę. Tak, jak wielu z nas niekoniecznie ucieszyłaby się na próbę raptownego chwytania naszego ciała przez obcego przechodnia na ulicy, podobnie np. drzewa mogą z niechęcią odebrać nasze uściski bez słowa wytłumaczenia czy chociażby odrobiny szacunku. Zwłaszcza rośliny, nie mając możliwości ucieczki, każdy nagły kontakt fizyczny rejestrują jako potencjalne zagrożenie, niezależnie czy jego autorem jesteśmy my, głodne zwierzę czy kiwający się podczas wichury sąsiad. Mówią o tym nie tylko zachodnia nauka, ale również zasady taoistycznych praktyk wymiany energetycznej z przyrodą czy przekazy większości tubylczych społeczności na świecie. Pamiętam zdziwienie słuchaczy, gdy jeden z moich mentorów opowiadał o przekonaniach pewnego amazońskiego plemienia, którego członkowie przestrzegali przez bezczeszczeniem starych drzew oddawaniem nań moczu. Inny nauczyciel każdorazowo przeprasza zrywane zioła, prosząc je jednocześnie o użyczenie swej mocy w uzdrowieniu pacjentów.

Podobne nastawienie rekomenduje się przy okazji zbierania leśnych skarbów w celach spożywczych, kontaktów z przedstawicielami fauny, również tymi najdrobniejszymi, relacjami ze zbiornikami wodnymi, kamieniami czy nawet elementami pogody. Brzmi niedorzecznie? Być może dla współczesnego mieszkańca rozwiniętego Zachodu, animizm może wydawać się zbyt infantylny, ale osobiście uważam, że nawet czasowa próba postępowania w tym duchu, jest w stanie zmienić coś więcej niż tylko optykę postrzegania świata. Podczas chociażby sporadycznych wypadów za miasto, poszerzone pole widzenia i ulepszona drożność energetyczna, może przynieść wymierne korzyści dla nas jako jednostek, ale i pozostałych członków szerszej wspólnoty wszystkich istot. Pogłębianie czy de-facto powrót do wielkiej harmonii wszelkiego stworzenia leży u podstaw większości praktyk taoistycznych i mam ogromną nadzieję, że z czasem więcej nas usłyszy zawołanie do podążania w tym kierunku.

Paweł Raszkiewicz Droga Dao